Na wielu wydarzeniach pełnisz bardzo ważną rolę – rola speakera. Nie jest to wcale łatwa rola. Z jednej strony musisz być widziany czy słyszany, ale z drugiej strony to uczestnicy wydarzeń są głównymi bohaterami eventów. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z mikrofonem?
Moja przygoda z mikrofonem zaczęła się w szóstej klasie szkoły podstawowej. Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy poprowadziłem szkolną akademię i… złapałem bakcyla. Od tamtej pory mikrofon towarzyszy mi przy różnych wydarzeniach, od szkolnych uroczystości przez lokalne imprezy aż po większe eventy. Zawsze powtarzam, że rola speakera jest wyjątkowa, ale też wymagająca, bo choć jestem widoczny i słyszany, to nie ja jestem w centrum uwagi. Najważniejsi są uczestnicy wydarzenia. To oni tworzą atmosferę i emocje. Moim zadaniem jest jedynie to wszystko połączyć, nadać rytm i zadbać, żeby wszystko przebiegało płynnie. Speaker jest trochę jak reżyser zza kulis – obecny – ale dyskretny. Wspierający a nie dominujący.

Czy masz jakieś swoje rytuały przed eventami?
Hmm… rytuał spikera DJ Gucia – „Spokój i uśmiech”. Tuż przed eventem zanim włączę mikrofon i zabrzmi pierwszy dźwięk zatrzymuję się na chwilę, zamykam oczy i po prostu oddycham spokojnie. Wdech… wydech… Z każdym oddechem czuję jak napięcie odpuszcza, a w jego miejsce pojawia się spokój i pewność. To mój moment ciszy przed dźwiękiem. Chwila, w której przypominam sobie, że nie muszę niczego udowadniać. Wystarczy, że będę sobą, potem pojawia się uśmiech – nie wymuszony tylko naturalny. Mówi on jest dobrze, wchodzimy na scenę z dobrą energią, staram się prowadzić imprezy ze spokojem w głosie, z uśmiechem w oczach, z pewnością w sercu. Publiczność czuje ten spokój… i wtedy nawet największy event staje się przyjazną rozmową z ludźmi, a nie moim występem…
Jesteś osobą aktywną społecznie, wspierasz różne inicjatywny charytatywne. Czy możesz opowiedzieć o swoich początkach związanych ze wsparciem idei hospicyjnej?
Zawsze staram się pomagać włączając się w różne akcje charytatywne, bo wierzę, że kiedy razem pomagamy, to zawsze wygrywamy. Idea hospicyjna jest ze mną szczerze mówiąc… od ośmiu lat… Wtedy dotarła do mnie misja „że jeśli nie możemy dołożyć dni do życia, możemy dokładać życia do każdego dnia”. To właśnie ta myśl motywuje mnie do angażowania się w różne inicjatywy wspierające osoby w trudnych chwilach, zarówno poprzez wydarzenia jak i osobiste wsparcie.

Misja Hospicjum Pomorze Dzieciom brzmi: Jeżeli nie możemy dołożyć dni do życia, dokładajmy życia do każdego dnia. Co to dla Ciebie znaczy?
To bardzo poruszające i głębokie zdanie. Dla mnie misja „Jeżeli nie możemy dołożyć dni do życia, dokładajmy życia do każdego dnia” oznacza, że nawet jeśli nie da się już wydłużyć czyjegoś życia, wciąż możemy sprawić, by to życie tu i teraz było pełne miłości, ciepła, radości i godności. To piękne przypomnienie, że nawet gdy nie możemy zmienić wszystkiego wciąż możemy zmieniać coś i to coś ma ogromne znaczenie.
Jakie są Twoje pierwsze skojarzenia, gdy słyszysz hasło BIEG ANIOŁA?
Hmm… wspólnota i solidarność, ludzie z sercami jak skrzydła aniołów biegną razem, nie tylko dla sportu, ale dla wspólnego celu pomagania, by nikt nie był sam w trudnych chwilach. Bieg Anioła to nie tylko sport, to coś znacznie więcej, to gest serca, to światło nadziei dla dzieci z hospicjum, które każdego dnia uczą nas czym jest siła, odwaga i bezwarunkowa radość życia.
Jak zapamiętałeś swój udział w pierwszym Biegu Anioła i jak widzisz tamten czas z perspektywy kolejnych edycji biegu? Jak stałeś się częścią tej historii?
Tak… To już ósmy raz będę miał zaszczyt poprowadzić ten magiczny Bieg, to że mogę być częścią tej historii, to zawdzięczam Anecie Jarońskiej – osobie o złotym sercu, 💙 która osiem lat temu nie tylko zaprosiła mnie do udziału, ale też dała mi szansę poczuć jak to jest być choć na chwilę Aniołem. To właśnie Aneta 💙 zauważyła w Guciu coś więcej niż tylko energię i mikrofon. Dostrzegła serce, które potrafi bić w rytmie dobra. To Ona zaprosiła mnie do pomocy przy wydarzeniu, które od lat łączy ludzi, emocje i piękne intencje. Dzięki niej trafiłem do miejsca, gdzie pomaganie ma skrzydła dosłownie i w przenośni.

Czy któraś z edycji zapadła Tobie jakoś specjalnie w pamięci? Jeżeli tak, co ją wyróżniało?
Wszystkie osiem edycji Biegu Anioła były wyjątkowe i niepowtarzalne. Każda z nich miała swoją własną atmosferę, niezapomniane momenty i emocje, które tworzyły niepowtarzalną opowieść. Trudno wyróżnić jedną konkretną edycję, bo każda wnosiła coś innego. Zarówno pod względem uczestników jak i przeżyć… które towarzyszyły zarówno biegaczom jak i kibicom. To właśnie sprawia, że Bieg Anioła pozostaje w pamięci jako seria pełna inspiracji, radości i wzruszeń. Z czynienia dobra.
Jakie emocje Tobie towarzyszą, gdy widzisz blisko tysiąc osób na starcie, rzeszę kibiców i osób, które realizują ten bieg? Jak rezonuje w Tobie ta atmosfera? Głos setek kobiet, mężczyzn, dzieci, którzy spotykają się w tym jednym wyjątkowym miejscu, aby wesprzeć podopiecznych Hospicjum Pomorze Dzieciom?
To niesamowite i bardzo poruszające przeżycie, gdy widzę tak wiele osób zjednoczonych w jednym celu, by nieść dobro, wsparcie i nadzieję. Czuję ogromną wdzięczność i wzruszenie. Energia, która płynie z tłumu uczestników, kibiców i wolontariuszy jest wyjątkowa. To coś więcej, niż sport czy wydarzenie. To wspólnota serc, które biją w jednym rytmie, słysząc gwar, śmiech i doping setek ludzi. Mam poczucie, że dzieje się coś naprawdę ważnego, że każda osoba, każdy krok i każdy uśmiech mają znaczenie. Ta atmosfera daje siłę, inspiruje i przypomina jak wiele możemy zdziałać razem, gdy kieruje nami empatia i chęć pomocy innym.
Z czego jesteś dumny, gdy spoglądasz wstecz na Bieg Anioła? Czy jest ktoś lub coś, co wysuwa się na pierwszy plan?
Gdy spoglądam wstecz na Bieg Anioła czuję ogromną dumę przede wszystkim z ludzi, z całej społeczności, która od lat tworzy to wydarzenie. To nie tylko bieg, ale spotkanie serc pełne dobra, zaangażowania i wzajemnego wsparcia. Najbardziej wzrusza mnie to jak wiele osób potrafi się zjednoczyć wokół idei pomagania. Biegacze, wolontariusze, sponsorzy, mieszkańcy i wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób dokładają swoją cegiełkę. Jeśli miałbym wskazać coś, co szczególnie zapadło mi w pamięć, to będzie to atmosfera, szczerość uśmiechów, emocje na mecie i poczucie, że robimy razem coś naprawdę wartościowego. To daje siłę, by działać dalej i wierzyć, że każde, nawet najmniejsze dobro ma sens.

Na trasie spotykają się rodziny, dzieci, zawodowi sportowcy i wolontariusze. Jak widzisz tę niezwykłą wspólnotę ludzi, którzy łączą się w jednym celu?
To właśnie ta różnorodność ludzi jest najpiękniejszym aspektem Biegu Anioła. Na jednej trasie spotykają się całe rodziny z dziećmi, doświadczeni sportowcy, wolontariusze i osoby, które po prostu chcą być częścią czegoś dobrego. Każdy z nich wnosi coś wyjątkowego, energię, entuzjazm i serce do pomagania. Patrząc na nich, widzę prawdziwą wspólnotę ludzi, których łączy nie rywalizacja, ale wspólny cel i wzajemne wsparcie. To niezwykłe, jak sport może stać się pretekstem do budowania więzi, doświadczania empatii i poczucia, że razem możemy więcej. Bieg Anioła to dowód na to, że kiedy łączą nas dobre intencje, granice między nami po prostu znikają.
Jak zachęciłbyś osoby, które jeszcze nie wzięły udziału, by dołączyły w tym roku?
Jeśli jeszcze nie brałeś udziału w Biegu Anioła, to właśnie ten moment, by spróbować. To nie tylko bieg, ale wyjątkowe wydarzenie pełne emocji, pozytywnej energii i ludzi o wielkich sercach. Nieważne, czy jesteś doświadczonym sportowcem, czy dopiero zaczynasz swoją przygodę z bieganiem – tutaj każdy znajdzie swoje miejsce. Dołączając, stajesz się częścią pięknej idei pomagania i wspólnoty, która naprawdę działa. Wystarczy jeden krok, żeby poczuć tę niezwykłą atmosferę i przekonać się, że dobro naprawdę biegnie dalej. Zapraszam z całego serca. Pobiegnij razem z nami. Ten bieg doda Ci skrzydeł.
Na koniec chciałbym zadać pytanie, z którym niedawno mierzyła się pomysłodawczyni Biegu Anioła, Aneta Jarońska. Co chciałbyś, by każdy uczestnik zabrał ze sobą z tego biegu?
Chciałbym, żeby każdy uczestnik zabrał ze sobą coś więcej niż tylko medal czy wspomnienie sportowego wysiłku. Żeby wyniósł z Biegu Anioła poczucie wspólnoty, dobro, które sam dał innym, i świadomość, że nawet mały gest może mieć wielką moc. Niech ten bieg zostanie w sercu jako przypomnienie, że pomaganie daje prawdziwą radość, a razem możemy tworzyć świat pełen empatii i nadziei. Bieg Anioła to nie tylko wydarzenie, to doświadczenie, które zostaje z nami na zawsze po przekroczeniu mety.
Z Andrzejem Ślusarczykiem rozmawiali Marcin Żukowski i Bartosz Stelmasik
Dołącz do akcji ZOSTAŃ ANIOŁEM, wesprzyj Podopiecznych Hospicjum Pomorze Dzieciom: https://pomagam.pomorzedzieciom.pl/
